Na początku chciałbym zadać jedno pytanie: „Czym jest dla Ciebie przygoda?”.
Dla jednych przygodą jest pójść w góry z niezbędnym sprzętem i odciąć się od wszystkich i wszystkiego na parę dni. Dla innych wskoczyć na rower i kręcić korbą bez opamiętania. Jeszcze inni wybierają motocykl. Dlaczego?
„Kiedy jeździsz motocyklem, musisz być kierowcą defensywnym. Nie masz czasu na rozmowę przez telefon, nie masz czasu na jedzenie, nie masz czasu na wiele rzeczy, które większość ludzi robi każdego dnia, co jest bardziej niebezpieczne niż jazda na motocyklu. Musisz być bardzo skupiony na obserwowaniu ruchu przed Tobą. On (Barkley – przyp. JLT) o tym nie wie. Nigdy nie jeździł motocyklem. Nigdy nie rozumie, co to znaczy być zwycięzcą.” – powiedział Michael Jordan.
Dlaczego przytoczyłem słowa Michaela? Dlatego, że motocykl sprawia, że nie myślisz o niczym innym tylko o jeździe. Przez co odległe ci są sprawy życia codziennego, jednym słowem czujesz się wolny. Jeszcze więcej wolności daje Ci motocykl ADV/enduro. Jeżdżąc motocyklem, przygoda zaczyna się z każdym centymetrem przebytej drogi. Przygodę z ADV można zacząć już od motocykla 125 cm. Tak też było i w moim przypadku, dlatego wiem, o czym mówię 😉
Pierwsze przygody przeżyłem, jeżdżąc WSK-ą 125.
Ze względu na rocznik motocykla oraz jego stan, przygód było bardzo dużo, lecz krokiem milowym był zakup MZ 125 sx, i na przykładzie tego motocykla chciałbym pokazać, że można zacząć przygodę z ADV od 125cm.
Na początek przedstawię kilka faktów, którymi chciałbym się podzielić… Jak myślicie, ile może kosztować początek przygody z ADV?
Motocykl MZ 125 sx z 2004 roku kupiłem jako używany za 4000 zł (do rejestracji). Było to w 2018 roku. (Dzisiaj taki pojazd może kosztować około 5500 zł do około 6 000 zł.)
Rejestracja, tłumaczenie dokumentów, ubezpieczenie, transport, zakup akumulatora, wymiana napędu – w sumie motocykl nie kosztował mnie więcej niż 5000 zł.
Do tego:
Kurtka z OLX za 150 zł
Rękawiczki 100 zł
Kask 300 zł
Spodnie 100 zł
Buty wojskowe 200 zł
W taki oto sposób, wydając niecałe 6 000 złotych, rozpocząłem swoją przygodę z motocyklem enduro/ADV.
Przygoda z ADV na 125ccm czas start !
Pierwsze kilometry i zwiedzanie okolic były nie do opisania. Wybierałem różne trasy, zapuszczając się w co raz to bardziej niedostępne miejsca. Nie raz były to miejsca, w których droga dawno już się skończyła i trzeba było zawracać, czego nie lubię robić po dziś dzień.
Jedną z historii, którą najczęściej wspominam, była przejażdżka pod dawne grodzisko otoczone drzewami i strumykiem.(Dziś jest to porośnięte drzewami wzniesienie). Próbując wjechać na wzniesienie, przewróciłem motocykl. Po jego podniesieniu zacząłem odpalać silnik. W tamtej chwili nie wiedziałem, że dobrze jest po wywrotce poczekać chwilę, by gaźnik mógł znów napełnić się benzyną. Myślałem, że coś się stało – motocykl nie chciał odpalić. Kręcąc rozrusznikiem, rozładowałem akumulator. Robiło się już ciemno, a ja miałem do domu około 3-4 km nielekkim terenem. Miejsce, w którym się znajdowałem, było dość trudno dostępne. Odczekałem chwilę i ponownie zakręciłem rozrusznikiem resztką energii wykrzesanej z akumulatora. Motocykl zagadał, a ja już bez żadnych dodatkowych pomysłów na urozmaicanie trasy powrotnej wybrałem najprostszą drogę do domu.
To była jedna z moich pierwszych motocyklowych przygód. A jaka była Twoja?
Podziel się w komentarzu. Mam też nadzieję, że artykułem tym zachęcę któregoś, lub którąś z was, do rozpoczęcia swojej przygody z motocyklem ADV.
Motocykl ADV? Polecam – Janusz Lekkiego Terenu 😉
Jeżeli doceniasz to, co robimy:
Komentarze
Moją pierwszą chyba-przygodą było jak mając 12 lat pojechałem z moim tatą na dwa sprzęty do lasu. Tato na wsk 125, a ja na romet KADET. Przeprawialiśmy się przez błotniste dukty, a największa frajda była jak jeździliśmy po pozostałościach okopów przeciwczołgowych.
Ja wiem że dzisiaj na nikim wrażenia to nie robi, ale na początku lat 90-tych takie właśnie były realia motocyklowe. Ujeżdżałem WSK-i, a jak miałem 16 lat kupiłem MZ ETZ 150 i takich przygód nie było końca, bo nie mając jeszcze prawa jazdy unikałem dróg asfaltowych. Do dziś pamiętam zapach pierwszej odwilży wiosennej. Teraz ujeżdżam w miarę świeżego V-stroma na oponach ANLAS CAPRA X i oczywiście zapuszczam się znacznie dalej i mając na karku 42 lata każdy wyjazd z garażu jest dla mnie mniejszą lub większą przygodą. Nawet wtedy gdy włóczę się tymi samymi polnymi drogami co 30 lat temu.
PS. Pozdrawiam całą redakcję ADVportal. Robicie spory kawałek dobrej roboty.
Dziękujemy, i za komentarz, i dobre słowo.
Ja nie na Kadecie, a na Simsonie, polne drogi z jednej strony bo niebiescy, z drugiej fascynacja rajdem Paryż-Dakar, także realia lat 90 dobrze mi znane :). Wypady może nie były ambitne, ale w mojej głowie sztos 🙂