Dzisiaj skupimy się na treści, nie na obrazach. Inaczej musiałbym Wam wprost pokazać reklamy, czy posty, jakie możemy spotkać w internecie. Tego robić nie chcę. Ten wpis poświęcę zorganizowanym wyjazdom motocyklowym, które jak grzyby po deszczu, pojawiają się to tu, to tam z ofertą na rok 2024. Nie będzie tu o konkretnych propozycjach. Zasadniczo postaram się odpowiedzieć na pytania: „Czy warto?”, a „Czy może jednak zorganizować taki wyjazd na własną rękę?”. Dzisiaj o tym, co musicie wziąć pod uwagę, rozważając tę kwestię.
Jakie są zorganizowane komercyjne wyjazdy motocyklowe?
Internet atakuje nas ofertami różnej treści. Najatrakcyjniejsze to oferty motocyklowych wypraw do odległych krajów czy regionów, które są marzeniem wielu motocyklistek i motocyklistów. Zdarzają się też weekendowe wypady w atrakcyjne regiony naszego kraju. Znajdziemy przejazdy konkretną trasą asfaltową w zorganizowanej grupie prowadzonej przez doświadczonego motocyklistę. Niestety czasami możemy napotkać nawet oferty wspólnej jazdy po np. TET, ale temu poświęcę zaraz oddzielny akapit.
Zasadniczo takie zorganizowane wyjazdy, wypady czy „pojazdówki”, to oferta dla wielu różnych osób. Jeżeli masz mało doświadczenia, nie masz czasu, lubisz poznawać nowych ludzi lub po prostu lubisz komfort, to zapewne uznasz takie oferty za interesujące. I nic w tym złego. Na Zachodzie nikogo już to nie dziwi, ale w kraju nad Wisłą zawsze znajdą się Ci, którzy będą krytykować, patrząc ze swojego, przede wszystkim, oszczędnego punktu widzenia. Ci poświęcą czas na planowanie trasy, rezerwowanie noclegów i zastanawianie się, czy dana droga jest legalna, a w końcu pojadą. I chwała im za to, że mają tyle czasu. Nie widzę jednak powodu, dla którego należy całkowicie negować korzyści płynących ze zorganizowanych wyjazdów.
Niewątpliwe zapotrzebowanie na zorganizowane usługi motocyklowych biur podróży jest obecnie ogromne. Pojawiają się więc nowe osoby i firmy, które chcą wykorzystać trend. Czasami jednak można dostrzec lekkie nadużycia związane z ofertą takiego wyjazdu motocyklowego. Brak odpowiedniego zaplecza, brak ubezpieczenia lub zbyt niskie, czy też brak odpowiedniej opieki nad uczestnikami w razie problemów w trakcie wyjazdu. To tylko kilka przykładów budzących wątpliwości. I jeszcze ten wysoki koszt wyjazdu. Na pierwszy rzut oka uzasadniony, ale po głębszej analizie okazuje się, że ubezpieczenie sami musimy wykupić, w razie awarii motocykla musimy sobie radzić sami, w razie problemów zdrowotnych jesteśmy pozostawieni sami sobie.
Co otrzymujemy w cenie?
Podejścia są różne, ale firmy raczej trzymają się standardów. Przy wypadach weekendowych offroadowych czy asfaltowych sprawa raczej jest prosta. Cena zazwyczaj zawiera nocleg, częściowe wyżywienie czy dostęp do przygotowanej trasy z przewodnikiem oraz ubezpieczenie. Nic więcej w sumie nie jest nam potrzebne.
W dalszych wyprawach to już wyższa szkoła jazdy, bo mowa tu o zabezpieczeniu uczestników w znaczący sposób. Poza wyżej wymienionymi wydaje się ważnym, aby wyjazd był uzupełniony np. towarzyszącym samochodem, gdzie znajdziemy pomoc mechaniczną i medyczną. Dobrze jakbyśmy mieli pewność, że organizator na danym terenie już był i jest w stanie załatwić każdą sprawę w lokalnym języku. W końcu płacimy za wygodę i brak problemów, czyli jedziemy na gotowe, nie na wycieczkę krajoznawczą w typowym biurze podróży. Często w cenie takiego wyjazdu otrzymujemy transport motocykla na miejsce czy też pojazd na miejscu. W pierwszym przypadku powinno znaleźć się dodatkowo ubezpieczenie naszej maszyny po stronie organizatora, czy też przewoźnika współpracującego. Nieodzownym elementem wydaje się ubezpieczenie turystyczne, które pozwoli nam skorzystać z pomocy medycznej miejscowych lekarzy i szpitali. Jeżeli firma oferuje takie ubezpieczenie, to warto zapoznać się z regulaminem ubezpieczenia i OWU. Może okazać się, że i tak bardziej opłacalne dla nas będzie zadbanie o ubezpieczenie we własnym zakresie.





Jednak na rynku możemy również znaleźć oferty typowych wyprawowych form. W takich przypadkach ciężko jest z jakimś większym stałym supportem ze względu na pokonywaną trasę. Choć i tu organizatorzy dbają, aby dostęp do tego był w odpowiednich punktach przebywanych tras. Pozostałe elementy niemniej powinny się znaleźć w pakiecie, za który często płacimy kilka tysięcy euro.
Na co zwrócić uwagę?
Zgodnie z przepisami prawa w naszym kraju wszelkiego rodzaju organizacja wyjazdów obarczona jest kilkoma obowiązkami. Najważniejszym jednak jest status Organizatora Turystyki oraz wpisu do Rejestru Organizatorów Turystyki i Pośredników Turystycznych. To wymaga również posiadanie gwarancji ubezpieczeniowej turystycznej, która ochroni Was w wielu przypadkach (tutaj znajdziecie wyszukiwarkę TFG: https://ewidencja.ufg.pl/ewidencja/obywatel/wyszukiwanie). To w naturalny sposób dotyczy jedynie podmiotów działających na terenie Polski. Korzystając jednak z oferty firm zarejestrowanych w innych krajach Unii Europejskiej, możemy mieć pewność, że obowiązują ich podobne przepisy.
Warto zastanowić się nad tym, kto będzie naszym przewodnikiem i co sobą reprezentuje. Jadąc w odległe rejony świata, oczekujmy osoby doświadczonej. Osoby, która w kryzysowych sytuacjach jest w stanie nam pomóc w wielu aspektach. Doświadczenie podróżnicze, wiedza w zakresie, chociaż podstawowej mechaniki czy podstawy pierwszej pomocy (lub wsparcie w tym zakresie) to w moim odczuciu minimum, jakiego powinniśmy oczekiwać. W końcu bierzemy udział w zorganizowanym, płatnym wyjeździe, a nie wspólnym wyjeździe kilku znajomych.
Bezwzględnie przeanalizujmy zakres usługi, która jest zdefiniowana ceną. Założenia bez sprawdzenia w szczegółach jest błędem i może dużo nas kosztować w trakcie. W jakich miejscach będą noclegi, jaki jest zakres wyżywienia czy ubezpieczenia. Ten ostatni punkt jest bardzo istotny, bo przy cięciu kosztów przez organizatorów, takie ubezpieczenia mogą być mocno okrojone. To z kolei prowadzi do sytuacji, że w wielu przypadkach mogą nie pokryć naszych strat.
W przypadku wyjazdów organizowanych w naszym kraju warto też zwrócić uwagę na gwarancję legalności tras (to w przypadku offroadowych spotkań). Nieprzyjemną sytuacją może być fakt otrzymania mandatu od Straży Leśnej, uczestnicząc w opłaconym wyjeździe. Tu też jednak są wyjątki, bo część osób organizując swoje imprezy, posiada oficjalne czasowe zgody na wjazdy np. na odcinki leśne.
W całości miejmy też zdrowy rozsądek. Nie oceniajmy przez pryzmat cen jednostkowych w danym hotelu czy na danym kempingu. Pamiętajmy, że organizator, poprzez swoje poparte doświadczenie w organizacji wyjazdów, poświęcony czas na miejscu (czy jego pracowników) oraz wcześniej na przygotowanie tras, spodziewa się wynagrodzenia. Jednak „nie oceniajmy”, to nie znaczy, nie przyglądajmy się takim elementom. Ciężko się zgodzić z rozsądkiem 3-dniowego wyjazdu typowo namiotowego z kiełbasą na ognisko za 2000 PLN bez wcześniej przygotowanej trasy.
A co jak nie chcesz płacić?
To czeka Cię może nie ciężka, ale na pewno czasochłonna praca. Oczywiście można oddać się losowi i jechać gdzie nas koła zaniosą. Każdy robi jak mu wygodniej — jedni zapakują bagaż na motocykl i ruszą w świat, inni dokładnie zaplanują i zrobią wszystkie rezerwacje. Osobiście należę do pierwszej grupy, jeżeli to asfalt wchodzi w rachubę. Inaczej robię w przypadku offroadu — tu trasa i jej legalność jest bardzo istotne. Kierunki też mają znaczenie, bo Europa w tym zakresie nie jest zbyt skomplikowana (choć i tu trzeba zapoznać się przynajmniej z lokalnymi przepisami).
Ja pomimo wszystko jestem zwolennikiem planowania wyjazdów samodzielnie. Nie dlatego, że zaoszczędzam kasę i mogę zrobić to sam. Dla mnie takie planowanie to miły dodatek i jeszcze w domu klimat wyprawy. Kolejnym aspektem jest samodzielna podróż lub świadomy dobór towarzystwa. Jednak rozumiem osoby, które chcą czy nawet muszą korzystać z takich rozwiązań. Korzystajcie, ale z rozsądkiem. Patrzcie na ręce i wiarygodność. A przede wszystkim patrzcie, co będzie, jak coś się wydarzy.
Z tego nie korzystajmy!
Niestety zdarzają różne przypadki i na to zwracajmy uwagę. Coraz więcej jest organizacji, w ramach których ludzie tworzą i udostępniają trasy do jazdy. Najczęściej, jak wiadomo, są to trasy offroadowe. Chciałbym, żeby było to jasne — wykorzystywanie tych tras w celach zarobkowych jest nielegalne. Jednak ta nielegalność jest nieco dziwna, bo wyznaczone tam drogi oczywiście są ogólnodostępne. Nielegalność polega na używaniu wprost nazwy tras danej organizacji — mam tu na myśli TET, RAT czy ACT. To jest wspólna praca wielu osób i nie po to, aby ktoś inny sprzedawał to jako jego oferta komercyjna.
Jeżeli doceniasz to, co robimy to:
Komentarze