Poniżej prezentujemy tekst, który przygotował jeden z naszych kolegów, który był świadkiem zdarzenia w Bośni i Hercegowinie i chciał się podzielić swoimi radami na łamach naszego portalu.
Sezon motocyklowy jest już w pełni, spora część z nas wyrusza w wymarzone podróże. Jak przygotować się dobrze do naszej przygody? Każdy z nas planuje wyjazd w samych superlatywach, często nie bierzemy pod uwagę tego, że coś może jednak pójść nie tak. Nasza podróż w Bałkany przebiegła inaczej niż planowaliśmy. Chciałbym podzielić się moim doświadczeniem z miejsca wypadku naszego kolegi w Bośni i Hercegowinie, który na szczęście wyszedł z tego wszystkiego prawie w jednym kawałku. Mam nadzieję, że, nigdy nikomu te informacje się nie przydadzą, ale jak w takim razie postępować w takiej sytuacji?
Co się stało?
Sytuacja miała miejsce na jednej z bośniackich dróg. Wracaliśmy już w kierunku Chorwacji, złapał nas delikatny deszcz, który był zapowiedzią zbliżającej się burzy. Asfalt w Bośni jest bardzo gładki, co w połączeniu z opadami robi nam istne lodowisko. Zdarzenie miało miejsce na lekkim łuku, gdzie naszego kolegę wyniosło pod nadjeżdżającą z naprzeciwka ciężarówkę. Dla zobrazowania śliskości asfaltu uzupełnię, że na lekkim wzniesieniu samochody miały problem z płynnym ruszeniem z miejsca.
Ubezpieczenia w razie wypadku
Zacznijmy od początku, planowanie naszej podróży – ubezpieczenie. W większości krajów UE działa karta EKUZ, ale musimy być gotowi na pokrycie kosztów leczenia z własnej kieszeni. Na czas wyjazdu warto kupić dodatkowe ubezpieczenie zdrowotne na poszczególne kraje, koszt w granicach 100-300zł. Ważne, aby ubezpieczyciel płacił za nasze leczenie już na terytorium tego kraju, gdzie ma miejsce wypadek i zapewniał transport do Polski.
Jest wiele ofert, nie chciałbym Wam polecać jednej super agencji. Myślę, że jest to podejście indywidualne i po prostu wybierzmy takie, które proponuje dla nas jak najwięcej.
Assistance — transport motocykla. Tutaj również warto dopłacić do naszej składki OC/AC, aby zasięg holowania był jak największy. Kiedy mam do domu około 1500-2000km to biorę minimum około 800-1000km. Ułatwi nam to lub naszym bliskim odbiór uszkodzonego pojazdu. Koniecznie chociaż raz przetestujcie, jak podawać Wasze współrzędne z wykorzystaniem telefonu. Po przyjeździe lawety upewnijcie się, że to na pewno nasz assistance. Możliwe, że policja będzie chciała wezwać własną lawetę, koniecznie musicie to z nimi ustalić na miejscu.
Mamy już załatwione formalności, wydrukujmy polisy. Dopiszmy na nich numery do swoich bliskich oraz do ambasady danego kraju. Uwierzcie mi, że przy braku Internetu jest to spore ułatwienie do znalezienia pomocy dla nas samych lub naszych kolegów Dokumenty trzymajmy zawsze przy sobie np. w kurtce, pomimo że wygodniej jest wrzucić w kufer. Gdy mamy wypadek bagaże rozsypują się na obszarze kilkunastu metrów. Jeśli podróżujemy sami w takiej sytuacji mamy spory problem, nie mamy nic przy sobie. Jesteśmy zdani tylko na przebywających w tym czasie tam ludzi.
Dostęp do Internetu – poza UE warto zakupić lokalną kartę sim lub zainstalować aplikacje dla e-sim (Airalo). Używałem obu i zdało egzamin w Albanii. Niestety w tym przypadku nie myślałem, że będzie mi potrzebne to w Bośni, więc rachunek za połączenia wyniósł w granicach 300 zł.
Miejsce wypadku, jak się zachować?
Samotna podróż — sporo z nas preferuje ten rodzaj podróżowania. Sam jestem tego zwolennikiem, ma to swoje plusy i minusy. Podczas nieszczęśliwego wypadku jesteśmy zdani tylko na siebie. Pozostaje mieć tylko nadzieje, że trafimy na dobrych i pomocnych ludzi.
Podróż w grupie – tutaj mogę podzielić się doświadczeniem z tego felernego dnia. Gdy mamy wypadek, wszystko dzieje się tak szybko, że działamy instynktownie. Mieliśmy to szczęście, że jeden z nas był ratownikiem medycznym, to on zajął się poszkodowanym kolegą. W tym czasie mogłem upewnić się, czy lokalsi wezwali służby ratunkowe. Nie jest to dobry czas na zdjęcia, ale koniecznie je zróbmy. Musimy mieć jak najwięcej szczegółów z tego miejsca: numery rejestracyjne pojazdów (również lawety), uszkodzenia, rozmieszczenie pojazdów itp.
Kolejnym krokiem było ogarnięcie miejsca, gdzie wydarzył się wypadek. Zbierzmy wszystkie cenne rzeczy z jezdni. Najlepiej jest to wszystko włożyć w jedno bezpiecznie miejsce. Nasz kolega był przytomny, było to pewne ułatwienie. Włóżmy najpotrzebniejsze rzeczy do kurtki poszkodowanego (telefon, dokumenty, ładowarkę).
Po przyjeździe karetki, najważniejsze jest, aby dowiedzieć się, do jakiego szpitala jadą. Wszystkie adresy, nazwiska notowałem na bieżąco, aby uniknąć później dodatkowego stresu. Muszę przyznać, że trafiliśmy na bardzo miłych i pomocnych ludzi. Pogoda niestety nam nie sprzyjała, padał ulewny deszcz, a nad nami waliły pioruny, dlatego dobrze jest brać na taki wyjazd np. jakieś ponczo, które będzie schowane na samym dole naszego bagażu.
Miejscowa policja starała się pomóc jak tylko mogła w ogarnięciu sytuacji, procedury są bardzo podobne jak w Polsce, i tak samo czasochłonne.
Jak się skończyło?
Szpital w Mostarze wykonał szereg badań naszego kolegi i unieruchomił złamaną nogę. Dalsze leczenie było kontynuowane już w Polsce. Chciałbym tutaj zwrócić uwagę na ogromną chęć pomocy tamtejszych ludzi. W miejscu wypadku zatrzymywało się sporo osób z pytaniami, czy czegoś nie potrzebujemy. Niestety nie był to nikt z przejeżdżających motocyklistów o znanych nam rejestracjach. Ze szpitala przetransportowaliśmy kolegę do hotelu, tam również zapewniono nas, że pomogą do czasu przyjazdu jego rodziny.
Kolejnym krokiem i chyba najbardziej skomplikowanym było ogarnięcie transportu motocykla. Nie zdążyłem zapytać kolegi, w jakiej firmie ubezpieczony jest pojazd. Po telefonie do naszego znajomego agenta udało się ustalić ubezpieczyciela. Zaczęła się droga przez mękę. Przy zgłoszeniu musiałem podać sporo danych o poszkodowanym, co czasami nie jest łatwe, bo nie zawsze wiemy z kim dokładnie jedziemy, dla mnie to absurd. Lokalizacja motocykla (współrzędne), musimy wybrać również gdzie pojazd ma być odholowany (najlepiej podać adres i kolor bramy). Potem trwa procedura przekierowania zgłoszenia do najbliższego partnera w danym kraju. Tutaj zajęło to około 4-5 h, wykonanie kilkunastu telefonów przypominających o nas wcale tego nie przyśpieszyło. Po tych kilku godzinach motocykl został odholowany zaledwie kilka kilometrów.
Jeśli nie mamy opcji dalekiego holowania motocykla, najlepiej go trzymać gdzieś w pobliżu miejsca naszego pobytu w szpitalu. Holowanie oraz transport do Polski był już we własnym zakresie naszego kolegi. Dobrze mieć rodzinę/znajomych, którzy są w stanie nas przetransportować wraz z motocyklem.
Sami widzicie jak ważne jest posiadanie dobrego i sprawdzonego assistance dla państw, w które się wybieramy. Dlatego warto wybierać dobre ubezpieczenie, aby uniknąć kosztów i problemów dla nas samych i bliskich.
Podsumowując, życzę Wam bezpiecznych podróży motocyklowych i realizacji wszystkich motocyklowych planów. Przygotujmy się zawsze jak najlepiej do swoich przygód. 😊
Konrad Markiel
born2be_adv
Komentarze