Jak zapewne wiecie, byliśmy ostatnio w Tunezji. Większość z nas pierwszy raz, a Marcin wrócił tam po wielu latach. Chcielibyśmy się z Wami podzielić naszymi odczuciami z tej podróży, opisując ją w skrócie, ale wspólnie.
Dojazd / transport do Tunezji
Janusz: Moja wyprawa zaczęła się najwcześniej i trwała najdłużej Startowałem z Gdańska, by dotrzeć do Pruszkowa, gdzie następnie ruszyliśmy z Tomkiem w dalszą drogę, tj. w stronę Krakowa. Sam przejazd tranzytowy przebiegał bez niespodzianek, dzięki czemu mogliśmy zjeść dobry obiad w Civitavecchia.
Marcin: To element, nad którym mogliśmy popracować, aby obniżyć koszty tej wycieczki, niestety nikt z nas w owym czasie nie miał prawa jazdy B+E. Mając takie papiery, moglibyśmy zabrać więcej motocykli na większą przyczepę i jechać jednym autem zamiast trzema. Sama logistyka dość prosta, przelot autostradowy o długości około 1500 km z Krakowa do Civitavecchia, następnie motocyklami wjeżdżamy na prom, którym po 27 godzinach dobijamy do portu w Tunisie.
Rafał: Dojazd do rzymskiego portu to był niezwykle emocjonujący fragment naszej wyprawy. Ograniczenia prędkości na autostradach samochodów osobowych z przyczepkami podkręcały emocje. Po tych 18 godzinach żal było wysiadać z samochodu, tym bardziej że czekał nas kolejny dzień, tym razem na promie. W takiej sytuacji uratują cię tylko ludzie z poczuciem humoru. Miałem szczęście na takich właśnie trafić. Dojazd do Tunezji należy zwyczajnie potraktować jako obowiązkowy etap podróży. Trzeba zacisnąć zęby i przeczekać. Uwierzcie mi, Tunezja to szybko wynagrodzi.
Tomek: Postanowiliśmy dojechać do Włoch z przyczepkami, a potem na prom już na dwóch kołach. Wszystko odbyło się, jak zaplanowaliśmy i nawet na pokładzie do Tunisu udało się wykupić kajuty, jednak rekomenduję zrobić to wcześniej, bo w drodze powrotnej już tyle szczęścia nie mieliśmy. Koszt to jedyne 90 EUR za cztery łóżka.
Tunezja jako kraj
Janusz: Tunis zobaczyłem pierwszy raz nocą i od razu spodobał mi się ten klimat. Poobijane samochody, dawno nieremontowane budynki. Ogólnie rzecz ujmując, jest to „lekka rozpierducha”. Jest to klimat, który wzbudza moje zaciekawienie i wzmaga wewnętrzne przeżywanie przygody. Północ Tunezji w porównaniu do Polski jest dość zielona, natomiast im bardziej na południe, tym coraz częściej zadawałem sobie pytanie: „Co tutaj jedzą te biedne zwierzęta?” Innym tematem w Tunezji jest video nagrywanie. Policja bardzo skrupulatnie pilnuje, by nie nagrywać budynków wojskowych, a nawet policyjnych posterunków. Miałem nawet dwie sytuacje, kiedy musiałem udowadniać, że nie nagrywałem któregoś z militarnych obiektów.
Marcin: Tunezję odwiedziłem na motocyklu drugi raz, co oznacza, że już za pierwszym razem mi się podobało. Była kolonia francuska, jest jedynym krajem w regionie, który jest bardzo mocno otwarty na kulturę europejską. Kraj zróżnicowany pod względem przyrodniczym zielona pagórkowata północ i surowe pustynne południe, dają motocyklistom sporo możliwości. Tunezję można zwiedzać zarówno asfaltowo, jak i off’owo. Mimo sporych problemów z terrorystycznymi ugrupowaniami dżihadystycznymi, z którymi Tunezja borykała się kilka lat temu, kraj utrzymał porządek, dzięki czemu jest stabilny i bezpieczny. Mimo wszelkich przeciwności widać, że rządzący nadal stawiają na turystykę. Wszelkie służby od policji po wojsko, mają priorytet zadbania o turystę. Czasem jest to uciążliwe, ale pamiętajmy, że robią to tylko po to, żebyśmy się czuli zaopiekowani i bezpieczni.
Rafał: Tunezja to niezwykłe połączenie francuskiego kolonializmu z kulturą arabską. W stolicy Tunezji widać na ulicach, że jest to jedno z najbardziej liberalnych arabskich państw. Dla mnie to taki przedsionek do arabskiego świata. Jedną nogą wisisz nad Europą, drugą mocno stoisz na afrykańskiej ziemi. Tunezja to kraj wręcz idealny do uprawiania offroadowej turystyki. Północ ma wiele do zaoferowania, ale na południu zaczyna się egzotyczna przygoda. Ogromna przestrzeń, która zrobiła na mnie wrażenie i każdego dnia wzbudzała respekt. Ciągnące się dziesiątkami kilometrów trasy offroadowe. Kamieniste odcinki, pasma górskie — może niezbyt wysokie, ale z wytyczonymi często wymagającymi trasami. Offroadu nie trzeba szukać, ale jak ktoś woli asfaltową turystykę, to też nie będzie zawiedziony. W najważniejsze miejsca dojedzie drogami w dobrym stanie, a kręte odcinki przez góry w wielu przypadkach będą z wyśmienitej jakości asfaltem. Na koniec Sahara. Miejsce, gdzie masz tylko dwa zmartwienia — benzyna i woda. Żywioł, który nauczył pokory, który zostawił nieodpartą chęć powrotu na piaski pustyni. Byliśmy na pustyni zdecydowanie za krótko. Podzielam zdanie Tomka. Następnym razem, jak najszybciej dostać się do Douz lub Tatawin, tam czeka plac zabaw dla dużych dzieci.
Tomek: Sama Tunezja na początku nie zrobiła na mnie wrażenia. Pomimo że czuć różnicę kulturową, co może robić z tego miejsca atrakcję, Tunis to nie jest miejsce dla takiego człowieka jak ja. Za dużo ludzi. Zmieniało się to jednak z każdym kilometrem przybliżającym nas do Sahary, czyli południe tego kraju. Jestem zauroczony tym regionem. Tylko my, nasze motocykle i bezkres raz górzystych, raz pustynnych terenów. Następnym razem bez zastanowienia od razu kieruję się tam. Sama pustynia jest czymś wspaniałym, gdzie wracałbym każdego dnia.
Ludzie
Janusz: W moim odczuciu Tunezyjczycy to bardzo pomocni i uczciwi ludzie. Widać, że zależy im na turystach. Często zagadują, by życzyć miłej podróży lub np. powiedzieć „welcome in Tunisia”. W ostatnim dniu naszej wyprawy mieliśmy parę godzin, by poszwendać się po Tunisie. Idąc kamienistą uliczką, potknąłem się, a idący za mną Tunezyjczyk złapał mnie za ramię i uchronił przed wywrotką.
Marcin: Tunezyjczycy są to bardzo przyjaźni, gościnni i uczciwi ludzie. Podobało mi się, że nikt nie próbował nas „orżnąć”. Ceny w restauracjach są podawane w menu i nie ma mowy, żeby rachunek dla turysty był nagle niespodziewanie wysoki. Pewnego razu rozbiliśmy się na plaży, dookoła kilkunastometrowe klify, a na jednym z nich latarnia morska. Rozłożyliśmy namioty, zapaliliśmy ogień i siedzieliśmy przy ognisku. Po chwili odwiedził nas latarnik, z wielką tacą jedzenia, które przygotowała jego żona. Byliśmy zaskoczeni i w lekkim szoku. Było to bardzo miłe i pokazało nam to, że Tunezyjczycy są po prostu dobrymi ludźmi.
Rafał: Język francuski znam „tak o”, ambasadorem w Paryżu nie zostanę pewnie nigdy, ale eskortę Gwardii Narodowej w Tunezji załatwię bez problemu. Znajomość języka ułatwiła mi kontakt z Tunezyjczykami. Spotkałem się z życzliwością ze strony spotykanych ludzi. Władze Tunezji rękami Gwardii Narodowej i Policji opiekują się turystami bardzo gorliwie. Ich życzliwość i chęć pomocy wręcz nas męczyła i wypatrywaliśmy na GPS zjazdów w offroad, gdzie czekała nas swoboda działania. Nie mieliśmy żadnej niebezpiecznej ani przykrej sytuacji. Wszystkie spotkania były nasycone pozytywnymi emocjami. Były miejsca, w których byliśmy traktowani jak wędrowni celebryci — co było czasami trochę krępujące. Ale chyba taki żywot motocyklisty w Tunezji.
Tomek: Wspaniali, pomocni, opiekuńczy. To czuć na każdym kroku. Jednakże dla mnie tacy podróżnicy jak my, robią zbyt duże wrażenie na nich. W sytuacji otoczenia nas przez jakieś 50+ osób czułem się nieswoją, wręcz przytłoczony. Na to trzeba uważać w mniejszych miejscowościach, gdzie motocykliści to jak UFO dla nas.
Jedzenie w Tunezji
Janusz: Kuchnia tunezyjska jest pikantna. Jeżeli po którymś dniu z kolei będziesz chciał/chciała zjeść coś łagodniejszego, to trzeba to powiedzieć przy składaniu zamówienia. W innym przypadku najprawdopodobniej otrzymasz swoje danie na ostro. Jak dla mnie kulinarnym odkryciem wyjazdu była szakszuka.
Marcin: Kuskus, Szakszuka, a do tego oczywiście Pasta Harissa, która jest flagowym składnikiem używanym w kuchni Tunezyjskie. Przyrządzana na bazie czerwonej papryki chili, czosnku z dodatkiem odrobiny kolendry, nadaje potrawom ostrego pazura. W Tunezji możemy zjeść zarówno w lepszej restauracji, jak i na ulicy, na których sporo porządnego tunezyjskiego jedzenia, typu street food. Jedzenie jest bardzo smaczne a ceny niskie.
Rafał: Polecam swoje żywienie opierać na lokalnych street foodach. Jedzenie tanie i smaczne, przygotowywane zgodnie ze sztuką — czyli bez zasad BHP. Kucharz z papierosem w ręku, przygotowujący pszenny placek z kurczakiem i wydający pieniądze klientowi to raczej standard. Za drugim razem już nie szokuje. Jeść należy pikantnie. To uchroni przed rewolucjami w żołądku.
Tomek: Śmiało mogę powiedzieć, że to moje smaki. Pikantne, wysmażone na grillach z drewnem mięsa czy pieczone kurczaki. Jak jedzenie to tylko street food, żadne tam restauracje. Za porządny posiłek płaciliśmy od 8 do 20 dinarów (przelicznik 1,4 PLN). Restauracje dwa razy droższe, ale mniej atrakcyjne kulinarnie. Wszechobecne kawiarnie oraz sposób robienia kawy powodują, że nie ma sensu, ciągnąc tu sprzętu do tego napoju. Nawet na pustyni są kawiarnie.
Koszty wyjazdu do Tunezji
Janusz: Sama Tunezja nie jest droga, największe koszty to dojazd i wszystko, co związane z organizacją, ubezpieczeniem, promem itd. Koszty poniesione w Tunezji to 2000 zł (nocleg, żywienie, paliwo itp.), a 4000 zł cała reszta
Marcin: Dżentelmeni o pieniądzach nie rozmawiają, a ja kupiłem Triumpha to chyba się kwalifikuje 😀
A tak serio to nie napisze nic poza tym, co napisali koledzy, a prawią dobrze.
Rafał: Najwięcej środków pochłania transport do Tunezji. Potrafi wyjść połowa kwoty całego wyjazdu. Na miejscu zaczyna się już raj benzynowy. Za litr 3,5 złotego. Tylko raz na pustyni, w Oazie Kshar Ghilane płaciliśmy za litr, jak na Orlenie. Uważam, że cenowo Tunezja jest w zasięgu każdego moto podróżnika.
Tomek: Myślę, że zbytnio nie będziemy się różnili w tym zakresie. Całość za 11 dni na miejscu plus 4 dni podróży z Polski do Włoch wyszło ok. 6.000 PLN.
Jak spisał się mój motocykl?
Janusz: Yamaha tenere 700 spisała się bardzo dobrze. W sumie to pierwszy wyjazd po zakupie, a przyznam, że na wyprawę nie robiłem żadnego przeglądu motocykla. Miałem tylko obawy, co będzie, jak podczas wywrotki dojdzie do uszkodzenia elementu, który wykluczy mnie z dalszej jazdy (tutaj muszę nadmienić, iż motocykl jest w wersji salonowej tzw. golas). Pomimo dwóch czy trzech „paciaków” moto jechało dalej.
Marcin: Za pierwszym razem w 2015 roku w Tunezji byłem na XT660Z Tenere, w tym roku jej następczynią, czyli Yamaha Tenere 700. Oba motocykle świetnie dawały sobie radę na Tunezyjskich bezdrożach. Najtrudniejszym odcinkiem tego wyjazdu, był stukilometrowy odcinek pustynny, nie tylko pod kontem terenowym, ale też pod kątem przygotowania się do tego typu przejazdu. Więcej możecie przeczytać w artykule Odcinki pustynne. Jak się przygotować, żeby przetrwać.
Rafał: Jako jedyny zabrałem małe enduro Hondę CRF300L, wyposażoną w tajną broń — zawieszenie Hyperpro. W towarzystwie Tenere 700 oraz CRF1100L czułem kompleksy na dojazdówkach i przy częstszym tankowaniu mojego 7 litrowego zbiornika. W momencie wjazdu w offroad przewaga ciężkich ADV dobiegała końca. 27 koni mechanicznych i skuteczne zawieszenie pozwalało na szybkie pokonywanie offroadowych autostrad, a w głębokich piaskach i na wydmach cieszyłem się, że zabrałem lekką crfę. Przyznam jednak, że kilka razy łza tęsknoty za KTM790ADVR popłynęła po moim policzku.
Tomek: CRF1100L to moja ukochana maszyna, z którą jeszcze długo przyjdzie mi obcować, ale tylko z powodu tego, jak bardzo ją lubię. Jeżeli chodzi o bezdroża, wydmy, kamienne podjazdy spisywała jak marzenie. Niestety na odcinkach bardzo piaszczystych i podjazdach na wydmy sięgających drugiego piętra już tak pięknie nie było. Jest za ciężka i z zazdrością spoglądałem na Rafała i jego CRF300L.
Podsumowanie misji Tunezja
Janusz: Możliwość przejechania motocyklem odcinka pustynnego z wydmami i nocleg w oazie w sąsiedztwie ze skorpionem to przygoda, po którą warto przyjechać.
Marcin: Zróżnicowany teren, mili ludzie, dobre jedzenie i tanie paliwo. Na pewno będzie kolejny raz.
Rafał: Po 10 dniach spędzonych w Tunezji wiem, że do północnej Afryki wrócę. Udam się następnym razem jednak jak najszybciej na południe, bo Sahara zrobiła na mnie największe wrażenie. Uważam, że Tunezja nie jest tylko dla offroadowych wyjadaczy. Początkujący podróżnicy odnajdą się tutaj bez żadnych problemów. Można trzymać się większych turystycznych miast i szlaków, można dojechać na totalne pustkowie — każdy moto podróżnik znajdzie coś dla siebie. Luty okazał się doskonałym miesiącem na wyjazd. W dzień słonecznie i ciepło, temperatura od 20 stopni Celsjusza do ponad 30 stopni na Saharze. W nocy spadała poniżej 10 stopni. Warunki wymarzone do jazdy motocyklem.
Tomek: Jak najbardziej polecam odwiedzić ten kraj i miejsca związane z StarWars. Ponieważ jestem fanem, to musiałem wspomnieć. Jest dość tanio, co powoduje, że w niedalekiej odległości od naszego kraju możemy zachłysnąć się afrykańskim klimatem po niskich kosztach. I ta Sahara!
LwG
Jeśli doceniasz to, co robimy, to:
Komentarze
Super wyprawa, świetne zdjecia.
Moje klimaty😉
Jak następnym razem będziecie jechali do Tunezji to odezwijcie się do mnie, pomogę. Mieszkam tu 🙂
ooo dobrze wiedzieć, będziemy pamiętali.
Wyjechałem moją Afryką 750,na trzy tygodnie do Albanii ,kolega mówi co będziesz wracał, w Polsce zimno, jedź na Sycylię mówi masz blisko 😀 więc jestem na Sycylii 😁, teraz znowu mówi skoro już jesteś na Sycylii byłbyś głupi jakbyś nie pojechał do Tunezji 😂 …więc mam pytanie jak wygląda sprawa lokalnej waluty czy gdzie się ją kupuje i czy lepsze euro czy ichniejsze fraglesy? Jak jest u nich z płatnością kartą. Dzięki Tomek
Cześć, jeżeli chodzi o Tunezję to najlepiej jechać z gotówką w euro. Na miejscu szybko znajdziesz w Tunisie kantor. My wymienialiśmy w salonie Orange, ale była niedziela i brak innych możliwości (kurs był uczciwy). Co do rozliczeń – istnieje możliwość płatności kartą, ale nie wszędzie. Ja bym stawiał na gotówkę, bo nie jesteś uzależniony od tej możliwości. Ja będziesz miał pytania śmiało pisz do mnie na messengerze.
Tomaszu ,miałbyś chwilę odpowiedzieć na parę pytań, co gdzie ecetc? bo właśnie jestem na Sycylii i za tydzień biorę prom do Tunezji… Bo skoro już jestem tak blisko byłby grzech nie podskoczyć nie?😉😀Tomek
Wyjechałem moją Afryką 750,na trzy tygodnie do Albanii ,kolega mówi co będziesz wracał, w Polsce zimno, jedź na Sycylię mówi masz blisko 😀 więc jestem na Sycylii 😁, teraz znowu mówi skoro już jesteś na Sycylii byłbyś głupi jakbyś nie pojechał do Tunezji 😂 …więc mam pytanie jak wygląda sprawa lokalnej waluty czy gdzie się ją kupuje i czy lepsze euro czy ichniejsze fraglesy? Jak jest u nich z płatnością kartą. Dzięki Tomek
Cześć, interesuje mnie jak jest z wjazdem do Tunezji. Czy to prawda, że chcą jakieś potwierdzenia noclegu w hotelu? Słyszałem, że z tym robią problemu i kogoś nie wpuścili. Mieliście podobnie? I czy Revolut działa?
Sorry za opóźnienie w odpowiedzi… tak, wymagają noclegu na pierwszą noc. Ja rekomenduję hotel w Tunisie Hotel Le Calife – blisko z portu i spoko warunki. Do tego przystępna cena. Robisz rezerwację przez booking. Co do Revoluta – generalnie wszystkie karty działają, jeżeli masz gdzie użyć. Tutaj z kolei rekomendacja jednak, aby brać gotówkę w EUR i na miejscu zakupić w kantorze gotówkę. Niedaleko wspomnianego hotelu jest też salon Orange, gdzie my wymienialiśmy i od razu kupowaliśmy karty SIM.