HomeAkcesoria

Gmole Garda CRF1100 — czy warto?

Gmole Garda CRF1100  — czy warto?

Kilka dni temu na swoich social mediach wspomniałem, że podczas ostatniego spotkania CRF w MotoMyczkach udało mi się wygrać gmole firmy Garda Equipment . Nie ukrywam, że dobrze się złożyło, bo od jakiegoś czasu chciałem zmienić dotychczasowe Heed’y Bunkier. Podyktowane to było dość istotnymi i niepokojącymi informacjami, jakie posiadałem od innych użytkowników.

Dlaczego gmole Heed do zmiany w mojej CRF1100?

Informacja, o której wspomniałem we wstępie to niepokojąca praca wspomnianych zabezpieczeń. Okazuje się, że mocowanie tych gmoli nie opiera się nawet małym siłom przy tak zwanych parkingówkach. Dotyczy to najdalej wysuniętych do tyłu mocowań, tuż przy ramie. Niestety widziałem już kilkakrotnie efekty słabości tego elementu, który „cofa się”, wgniatając się w ramę. Dla naszego ubezpieczyciela będzie to szkoda całkowita, gdyż uszkodzeniu ulega element konstrukcyjny motocykla. Poniżej możecie zobaczyć efekt takiego działania, dzięki uprzejmości jednego z moich motocyklowych przyjaciół.

Nie będę ukrywał, że mi to się nie przydarzyło, pomimo kilku upadków w terenie. Jednak takie obrazy jak powyżej skutecznie wpływają na wyobrażenie sobie potencjalnych efektów. Co istotne nie jest odosobniony przypadek i o zgrozo, według moich ustaleń, Heed nie chce się odnosić do tej sprawy. Natomiast z moich doświadczeń wynika, że niektóre części gmola dość łatwo się poddają. Doginając się istotnie do plastików motocykla, po prostu je uszkadzają. Jest też opinia, że Heed powoduje duże drgania na podnóżkach. Rzeczywiście odczuwam takie — zapewne sprawdzę to i podzielę się z Wami, jak to wygląda w przypadku Gardy.

Gmole Garda Equipment

Zanim jednak przejdę do moich odczuć w stosunku do tego produktu, to chciałbym nieco przybliżyć firmę. Jest to polski producent, którego siedzibę znajdziecie w Częstochowie. Obecnie w swojej ofercie ma rozwiązania dla Hondy CRF1100 i CRF1100 ATAS oraz dla Yamahy Tenere 700 i Tenere World Raid. Więcej, a przede wszystkim informacje dotyczące projektowania, produkcji oraz przeprowadzanych testów mam nadzieję, że już niedługo zobaczycie na naszych łamach.

Wracając jednak do tematu. Cały produkt był bardzo dobrze zabezpieczony do transportu, więc jeżeli się obawiacie przesyłki, to nie ma czym. Po rozpakowaniu gmole wydają się bardzo solidnie wykonane, a przede wszystkim inaczej zaprojektowane. Prócz oczywiście całej konstrukcji, otrzymujemy w zestawie sześć mocowań do ramy, do których dopiero montuje się gmole. W zestawie są też wszystkie śruby, podkładki i nakrętki. Tu też zadbano o wysoką jakość — w końcu na te części olbrzymi wpływ będą miały warunki atmosferyczne. Co do wagi to jest ona bardzo zbliżona do wagi konkurenta. Według informacji na stronach Garda waży 9,2 kg, a Heed 9,5 kg. Co istotne Garda zastosowała rury o większej średnicy (27mm/2mm) niż Heed – 25mm/2mm. Przyjrzałem się też uważnie powłoce lakierniczej i tu też na plus dla Gardy. Proszkowanie wygląda tu po prostu znacznie lepiej.

Z powyższego już można wywnioskować, dlaczego różnica w cenie jest znacząca. W mojej ocenie lepiej wykonana praca podczas projektowania i produkcji oraz lepsza jakości podzespoły powoduje, że za Gardę do CRF1100 ATAS musimy zapłacić 2.190 PLN. Z kolei Heed Bunkier kosztuje obecnie 909 PLN. Gdybym dzisiaj na podstawie swojej wiedzy i doświadczenia miał wybierać, to pomimo ceny, stanowczo wybrałbym Gardę. Nie zawsze warto iść za tłumem, a tak było w moim przypadku. Gmole Heed Bunkier były polecane przez wielu jako dobre i tanie rozwiązanie. Niestety wielu się przejechało i efekty można zobaczyć na niektórych CRFach.

Gmole — demontaż i montaż

Szczerze to przeszedłem gehennę z demontażem gmoli Heed. Tu nie chodzi o sam sposób montowania, a o jakość śrub mocujących. Niestety pojawiła się na nich rdza i ciężko było je odkręcać. Nie bez znaczenia zapewne były też naprężenia, które się wytworzyły na gmolach po moich „paciakach”. Zauważyłem też rdzę na samych gmolach w miejscach mocowania, ale zapewne jest to efekt pracy gmoli. Co ważne udało się, choć musiałem jedną śrubę pod czachą odcinać ze względu na wyrobienie się gniazda na imbus. Nie wiem, skąd taki efekt — nie przypominam sobie problemu przy dokręcaniu, ale gmole mogły być zdejmowane przy okazji jakichś serwisów. Tu też można wrócić do jakości tych elementów.

Co do montażu gmoli Garda to tutaj mogę stwierdzić, że spasowanie jest bardzo dobre, choć miałem malutkie problemy. Po pierwsze montaż pod czachą wykorzystuje jeden inny otwór niż Heed, który jest nieco głębiej (wyżej). To z kolei powoduje, że ktoś o dużych dłoniach może mieć jakieś problemy — warto mieć po prostu dłuższe klucze. Tutaj jednak dzięki zastosowaniu jednego elementu (w Heed są to dwie blachy z dodatkowymi dystansami, które musimy poskładać) idzie to bardzo szybko — dwie śruby i po sprawie. Po lewej stronie napotkałem mały problem. Musiałem luzować niektóre śruby, żeby dobrze złapać mocowanie w dolnej części ramy, tuż przy dźwigni zmiany biegów. Nie było to jakieś duże przesunięcie, ale mogło wpłynąć na zerwanie gwintu podczas pierwszych przekręceń śruby. Nie jest to według mnie jakaś wada, zwracam jednak uwagę, żeby uważać podczas montażu.

Na brawa z mojej strony zasługuje kilka istotnych szczegółów. Po pierwsze w okolicach montażu w tylnej części, tuż przy ramie producent zadbał o zabezpieczenie ramy warstwą materiału. Pomaga to nawet podczas montażu, gdyż lekkie uderzenie w tych miejscach podczas przykładania gmoli może spowodować odpryski na lakierze. Po drugie, część mocowań jest uzbrojonych we wspawane nakrętki. To znacznie ułatwia skręcanie — wystarczy jeden klucz imbusowy. Z kolei przy demontażu podczas serwisu Wasz mechanik Wam podziękuje. Producent również zadbał o taki szczegół jak chowające się w konstrukcji łby śrub. Wygląda to bardzo estetycznie.

Podsumowując, sam montaż nie zajął mi dużo czasu, choć zabrałem się do tego sam. Warto jednak zaprosić kogoś na wieczorne piwko i wspomóc się drugą parą rąk. Ja też finalnie poprosiłem o pomoc i było znacznie łatwiej. Mam poczucie, że dużo dłużej pozbywałem się starych gmoli.

Gmole Garda na mojej CRF1100

Pierwotnie obawiałem się, jak białe gmole będą wyglądały na mojej Hance. Jakoś tak naturalnie czerń jest dla mnie bliższa. Jednak po zamontowaniu ich na swój motocykl dochodzę do wniosku, że motocykl wygląda super. Fajnym wizualnie uzupełnieniem jest zastosowanie czarnych śrub z zestawu, które kontrastuję z gmolami. Oczywiście każdy w tej kwestii będzie miał własne odczucia, a efekt finalny możecie zobaczyć na zdjęciach poniżej.

Gmole na motocyklu nadal wyglądają na solidniejsze niż to było w przypadku Heed. Jak zawsze jednak wszystko wyjdzie w trakcie użytkowania. Na razie słyszę od użytkowników same pozytywne opinie, więc uznaję tę zmianę na lepszą. Po jakimś czasie na pewno podzielę się z Wami moimi ocenami użytkowania. Na razie jednak lecę w teren, bo zrobiło się fajnie grząsko na Podlasiu.

LwG!

Jeżeli doceniasz, co robimy dla Was po godzinach, to:

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Komentarze

WORDPRESS: 3
  • comment-avatar
    egon 1 rok ago

    Heed uszkadza ramę?No trochę lipa,ale…Panie Redaktorze,gmol nie jest od ochrony jakichś zasranych plasticzków(wiem,drogich),tylko ma osłaniać żywotne części motocykla typu kartery i chłodnica.Jak się nie ugnie i tych plasticzków nie połamie,to cała siła skupi się np.na ramie,co będzie jeszcze bardziej bolesne dla kieszeni i portfela.Jak to w życiu-sztuka wyboru:)Szerokości życzę:)

    • comment-avatar

      Cześć, dzięki za Twoją opinię. Jeżeli chodzi o nią nigdzie nie napisałem, że gmole maja chronić plastiki. Jak najbardziej rozumiem też jak działają te elementy i że mają przyjmować siłę upadku. Z tym, że konkurencja jakoś lepiej przyjmuje tę siłę – przesuwają się, ale nie wbijają się w motocykl. Słyszałem też o gmolach (chyba w Tigerze), które dobijały do zbiornika paliwa, uszkadzając go. Czy to tez prawidłowe działanie / przyjmowanie siły upadku? Z tego co mi wiadomo (bo były to gmole od producenta motocykla) zostało to poprawione, bo uznano, że za łatwo się poddaje. Gmole jak najbardziej powinny chronić części motocykla, o których wspominasz, ale poprzez ochronę nie powinny niszczyć innych. Miałem różne gmole na swoich motocyklach. W takim np. mega ciężkim Varadero gmole jak najbardziej przecinały się po upadku, ale nigdy nie do takiego stopnia, aby lamać plastiki.

  • comment-avatar
    egon 1 rok ago

    Ciężko tu o kompromisowe rozwiązania,bo każda gleba jest inna,czasem zwykły paciak sieje spustoszenie:)z moich obserwacji-wysoki gmol więcej szkodzi niż pomaga.